Fascynacja Linux-em

Od samego początku przygody z komputerami (a to było już daaawno temu) zawsze fascynowały mnie ich systemy operacyjne, interesowała mnie ich złożoność, funkcjonowanie, wygląd, sam proces instalacji itp. (Polecam przy okazji ciekawą stronę o systemach Operatingsystem.org). Linuxem zainteresowałem się chyba w 1999 roku, ale nie jestem pewien co do tej daty. Pamiętam że był to czas kiedy W95 znałem już „na wylot” i miałem chwilowo na prawdę dość tego systemu po kilkudziesięciu już formatach. Szukałem jakiejś alternatywy, ale w tamtych czasach znalezienie systemu który był by kompatybilny ze sprzętem i peryferiami (problemy ze sterownikami) oraz takiego który oferował by gamę ciekawych aplikacji (jak na Windows) było niewykonalne jak dla mnie.

Poszukiwania instalki Linux

Połączenie z internetem nie było tanie i nie każdy je miał a w kioskach królowały magazyny komputerowe z CD. Bardzo chciałem dorwać instalkę Linuxa na cd ale nigdzie nie mogłem tego znaleźć, do czasu… Będąc w jakiejś dużej księgarni, przypadkiem trafiłem na czasopismo o istnieniu którego wcześniej nie wiedziałem – tytuł to po prostu „Linux” (istnieje do dzisiaj). W owej gazetce były 2 cd z Linux Red Hat. To było dla mnie zbawienie. Gazeta kosztowała bodajże ponad 40zł, kupiłem i popędziłem do domu rozpocząć instalację.

Zaczęło się czytanie, instalowanie i odkrywanie. Wielokrotne próby, testy i instalacje po tym jak coś zepsułem. Pierwsze wrażenia? Instalacja i całe przygotowanie do niej to była całkowicie inna bajka niż w przypadku Windowsów. Wymagało już większej wiedzy, skupienia i przemyślenia pewnych decyzji np. dotyczących partycji itp. Tryb tekstowy, język angielski ahhhhh, jest co wspominać. Lubiłem naukę tych skomplikowanych komend, ich poznawanie i łączenie. W sumie to właśnie tryb tekstowy sprawił mi najwięcej frajdy bo tryb graficzny to już praktycznie coś co znałem. Klikanie tu i tam, podobna obsługa.

Strikerttd, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Pobawiłem się kilka miesięcy z Linuxem, miałem też na tym samym dysku Windowsa. Podczas uruchomienia komputer pytał który system wybrać. Sporo się nauczyłem. Znałem bardzo wiele komend i sprawnie poruszałem się po systemie. Potem zapomniałem całkowicie o Linuxie, zaczynałem tworzyć grafikę i programować (html, php), trochę też grałem – to wszystko już na Windows.

Przerwa trwała 15 lat…

Do momentu kiedy po raz pierwszy zainteresowałem się wykupieniem serwera dedykowanego. Na potrzeby dużego projektu dla klienta który chciał przenieść sprzedaż swoich produktów ze zwykłego sklepu do internetu. Był to bardzo duży sklep z materiałami budowlanymi, tysiące produktów. Pracowałem nad tym kilka miesięcy. Początkowo na zwykłym hostingu ale w pewnym momencie zaczęło wszystko zamulać i zainteresowałem się wtedy serwerem dedykowanym. Klient za bardzo kosztami się nie przejmował. Kolejne 3 miesiące nauki i odświeżania wiedzy, stara wiedza uzyskana za czasów nastolatka bardzo się tutaj przydała. Na serwerze zainstalowałem dystrybucję Debian. Komendy i funkcjonowanie było mi znane, musiałem tylko opanować wszystkie te Apach-e, Mysql-e itp. W skrócie nazywa się to LAMP (Linux, Apache, Mysql, Php). Wszystko poszło bardzo sprawnie.

Projekt nigdy nie ujrzał światła dziennego poza moim biurem bo klient zmienił plany ale jak stwierdził kiedyś to jeszcze może uruchomi. Prawda jest taka że kiedyś będzie za późno, w sumie już dziś jest za późno bo wszystko jest oparte na starym obecnie oprogramowaniu, spakowane zipem i umieszczone gdzieś na dysku. Ale to najmniej ważne, taka była decyzja klienta i już a ja podczas całej pracy nauczyłem się znów bardzo dużo w kwestii Linux-a. To był mój pierwszy serwer, później zarządzałem już kilkoma innymi projektami opartymi o takie rozwiązania i tak jest do dziś.