Stare radio PHILIPS B3X02A

Tym razem przenoszę się w czasie trochę dalej niż retrozrywki PC, ląduję gdzieś około 1960 roku. To właśnie z tego roku pochodzi stare radio firmy Philips B3X02A na które niedawno trafiłem w sklepie ze starociami. Od ponad dwóch lat podczas wizyt w sklepach ze starociami „zawieszałem” oko na starych radiach, ale jakoś nigdy pomyślałem aby je podjąć. W końcu nadszedł ten moment.

Radio, dawniej jedyne ucho na świat – sprzęty tego typu nie należały do małych. Ten poniżej B3X02A to już nieco nowsza „technologia” o niewielkich jak na te lata (60/70) rozmiarach. A w dzisiejszych czasach radio to przeważnie rzadko używana aplikacja na smartfonie… To się porobiło. Dawno czegoś takiego nie miałem w rękach, pamiętam że jako młody urwis w latach powiedzmy koniec 80-tych szperałem w takich urządzeniach kiedy z chłopakami się coś znalazło na śmietnikach. Ludzie wtedy masowo wyrzucali takie i podobne urządzenia zastępując je nowocześniejszą i już konkretną elektroniką a później już chińszczyzną niestety.

Magia przeszłości zaklęta w drewnianym pudełku

Bez większego oglądania po prostu wziąłem radyjko które stało na półce w miejscu w którym nie powinno go być, takie starocie na ogół są w innym pomieszczeniu, na dole. Gdyby nie to, zapewne bym tego nie zauważył wśród dziesiątek innych staroci, być może miało trafić właśnie do mnie. Zapłaciłem należną kwotę, wsadziłem do bagażnika auta i hola do domu. Po powrocie do domu, niestety od razu nie mogłem sprawdzić czy działa bo wtyczka była dość nietypowa. Bolec uziemienia blokował umieszczenie wtyczki w gniazdku a nie chciałem jej demolować.

Kilka dni później zrobiłem amatorską przejściówkę, obawiając się wybuchu podłączyłem sprzęt do gniazdka. Nic dziwnego się nie wydarzyło, przekręciłem potencjometr, coś pstryknęło – za chwilę usłyszałem szum. Pomyślałem że nie jest źle, radio działa tylko trzeba zobaczyć czy załapie jakąś „dzisiejszą” stację radiową. Po kilku chwilach usłyszałem jakąś tam audycję, później muzykę. To był niesamowity moment, podróż w czasie się udała… Szkoda tylko że nie usłyszałem stacji radiowej z tamtych lat – to było by dopiero coś…

Byłem niesamowicie zadowolony, nie by bym sobą gdybym nie zobaczył co tam w środku piszczy. Delikatnie zdjąłem tylni panel obudowy i to co ujrzałem… Totalna magia, te urządzenia, ten zapach – niesamowite, a przecież to nie tak dawne urządzenie, zaledwie 60 lat…

Czas na porządki

Zupełnie bez planu, pewnego dnia zabrałem się za „rozbiórkę” sprzętu w celu jego wyczyszczenia. Zastanawiałem się na początku czy to dobry pomysł bo po całym zabiegu radio nie będzie już takie samo. No ale jak to u mnie bywa, musiałem to zrobić – potraktowałem to jako test.

Podczas rozbiórki i prób czyszczenia nie obyło się bez problemów, błędnych decyzji itp. Niestety a może i stety radio nie będzie już wyglądać tak samo. Kompletnie mnie opętało na punkcie tej renowacji i trochę się zapędziłem. Początkowo chciałem je tylko wyczyścić ale w trakcie pracy wystąpiło kilka komplikacji (uszkodziłem panel przedni z głośnikiem, ten z materiału). Zauważyłem też liczne uszkodzenia obudowy itp.

Miało nie być mycia

A jednak było, spora ilość brudu spłynęła i myślę że to była dobra decyzja. Zdemontowałem najpierw lampy, które później też umyłem. Do umycia najbardziej zabrudzonych miejsc użyłem preparatu na bazie chloru a ogólnie do całości alkoholu metylowego. Na koniec części mechaniczne potraktowałem wd40 i tam gdzie była rdza również. Wszystko zostało wysuszone mechanicznie i pozostawione na kilka dni w ciepłym i słonecznym miejscu.

Czas na obudowę

Ten całkiem oryginalny materiał na przednim panelu uszkodziłem chcąc go wyczyścić na sucho specjalną chemią do ubrań… To tylko pogorszyło jego wygląd a przy próbie doczyszczenia na mokro powstało pełno zacieków, z brudnej płyty mdf która była pod materiałem, powstały też widoczne uszkodzenia. Trudno, ale to nie problem – pomyślałem że przykleję kawałek innego materiału np z jakiejś ozdabianej, bluzki damskiej 😉 Następnie wziąłem się za obudowę, chciałem zdjąć stary lakier – doczyścić do drewna. To była bardzo długa operacja, bardzo twardy lakier.

Potem przyszła pora na malowanie, postanowiłem że w środku będzie na biało a na zewnątrz w kolorze drewna.

Potem jeszcze w zapędzie potraktowałem farbą kilka innych rzeczy.

Dobra starczy tego, trzeba to złożyć!

Najfajniejsza praca, kiedy wszystkie podzespoły są już przygotowane.

Efekt końcowy i pierwsze włączenie po renowacji

Tak jak pisałem wyżej, do samego końca nie miałem pewności czy sprzęt zadziała. Nie wygląda też już jak oryginał, ale myślę że nie jest źle – mi się podoba, choć to już nie to samo. W sumie to chyba jest oryginalne i niepowtarzalne teraz.

Pomyślałem że może coś zagra no i zagrało, łapie kilka stacji na FM a tak wygląda w środku.

Podsumowanie

To była pierwsza tego typu retrozrywka i być może nie ostatnia, było ciekawie. Tymczasem sprzęt ten będzie pełnił głównie funkcję ozdoby i może jeszcze kiedyś do niego wrócimy ?