Kwiecień plecień, nieobecność a dziś wybielanie (cz.2)
Dzisiaj już 12 maja a cały kwiecień minął jak w mgnieniu oka za sprawą projektu którego podjąłem się realizacji. Wychodziłem z siebie, życia poza pracą nie było ale udało się zakończyć w terminie. Jest sobota, pogoda przepiękna. Słońce grzeje tak więc postanowiłem że przypomnę sobie zabawę z wybielaniem plastiku 😉 ale najpierw słów kilka o malowaniu pokrywy obudowy.
Malowanie pokrywy obudowy
Komputer 486DX rozkręcony na części pierwsze, czeka wciąż na swój czas. W połowie marca udało mi się znaleźć chwilę wolnego czasu aby zająć się renowacją obudowy a konkretnie pokrywy blaszanej. Sama pokrywa była bardzo porysowana a farba schodziła z niej drapiąc lekko paznokciem więc pomyślałem że trzeba to zmienić i pomalować pokrywę. Przy pomocy szlifierki wibracyjnej i odpowiednich papierów ściernych zdjąłem całą starą farbę (wyjątkowo łatwo i szybko). Przez chwilę zastanawiałem się aby zostawić goły metal i ewentualnie prysnąć bezbarwnym lakierem. Wtedy PC miał by wiele więcej wspólnego ze słynnym określeniem „BLASZAK”, ale finalnie całość pomalowałem kolorem – nie idealnie białym matem, ale lekko przyciemnionym tak aby nie wyglądało jak nowe.
Dzisiejsze wybielanie
Słońce ostro daje, wygrzebałem więc trochę pożółkłych plastików, ułożyłem na balkonie i zalałem niczym innym jak wodą utlenioną w żelu. Wybielanie plastiku tą metodą, ale na słońcu jest o wiele lepsze i rezultaty są świetne. Nie ma porównania z moją wcześniejszą metodą przy halogenie – no ale była przecież zima, słońca brakowało 😉 Patrząc z dzisiejszej perspektywy popełniłem wtedy kilka błędów np. nieregularne rozłożenie żelu na plastiku co może powodować zacieki czy smugi.
Póki co całość wygrzewa się na słońcu, być może wybielanie zostanie jeszcze raz powtórzone jutro jeśli słońce pomoże i będzie taka potrzeba. Przy okazji wspomnę że w pudle od 486DX znalazłem też ciekawą myszkę PC firmy Tandy (kawał historii), która też poszła do wybielania i będzie jak nówka. Ktoś, kiedyś nalepił naklejkę (którą zdjąłem) nakazującą zapewne używanie lewego przycisku myszy i tutaj wyraźnie widać różnicę w kolorze plastiku.
To tyle na dzisiaj, mam teraz trochę więcej wolnego czasu i mam nadzieję że uda mi się w końcu ukończyć renowację 486DX.
CDN.
Część 3 z serii 486DX: 486DX – W końcu to ogarnąłem, komputer złożony